Autor

Dziewczynka z zapałkami ….

_ _ _

100_0194

Moja  trzecia już dziewczynka …
To już chyba coroczna tradycja…
Zapraszam na Bajkę…
_
„Dziewczynka z zapałkami”
H.Ch. Andersen
_
100_0193 100_0195 100_0196 100_0200 100_0202 100_0203 100_0210 100_0215 100_0217 100_0219 100_0220

 

 

 

 

Było bardzo zimno; śnieg padał i zaczynało się już ściemniać; był to ostatni dzień w roku, wigilia Nowego Roku.
W tym chłodzie i w tej ciemności szła ulicami biedna dziewczynka z gołą głową i boso;
miała wprawdzie trzewiki na nogach, kiedy wychodziła z domu, ale co to znaczyło! To były bardzo duże trzewiki, nawet jej matka ostatnio je wkładała, tak były duże, i mała zgubiła je zaraz, przebiegając ulicę, którą pędem przejeżdżały dwa wozy; jednego trzewika nie mogła znaleźć, a z drugim uciekł jakiś urwis; wołał, że przyda mu się on na kołyskę, kiedy już będzie miał dziecko.
 Szła więc dziewczynka boso, stąpała nóżkami, które poczerwieniały i zsiniały z zimna; w starym fartuchu niosła zawiniętą całą masę zapałek, a jedną wiązkę trzymała w ręku; przez cały dzień nie sprzedała ani jednej; nikt jej nie dał przez cały dzień ani grosika; szła taka głodna i zmarznięta i wyglądała taka smutna, biedactwo! Płatki śniegu padały na jej długie, jasne włosy, które tak pięknie zwijały się na karku, ale ona nie myślała wcale o tej ozdobie.
 Ze wszystkich okien naokoło połyskiwały światła i tak miło pachniało na ulicy pieczonymi gęśmi
 „To przecież jest wigilia Nowego Roku? – pomyślała dziewczynka:
W kącie między dwoma domami, z których jeden bardziej wysuwał się na ulicę, usiadła i skurczyła się cała; małe nożyny podciągnęła pod siebie; ale marzła coraz bardziej, a w domu nie mogła się pokazać; bo przecież nie sprzedała ani jednej zapałki, nie dostała ani grosza, ojciec by ją zbił, a w domu było tak samo zimno, mieszkali na strychu pod samym dachem i wiatr hulał po izbie, chociaż największe szpary w dachu zatkane były słomą i gałganami. Jej małe ręce prawie całkiem zamarzły z tego chłodu, :Ach, jedna mała zapałka; jakby to dobrze było. Żeby tak wyciągnąć jedną zapałkę z wiązki, potrzeć ją o ścianę i tylko ogrzać paluszki! Wyciągnęła jedną i „trzask!”, jak się iskrzy; jak płonie mały, ciepły, jasny płomyczek niby mała świeczka otoczona dłońmi! Dziwna to była świeca; dziewczynce zdawało się, że siedzi przed wielkim, żelaznym piecem o mosiężnych drzwiczkach i ozdobach; ogień palił się w nim tak łaskawie i grzał tak przyjemnie; jakież to było rozkoszne! Dziewczynka wyciągnęła przed siebie nóżki; aby je rozgrzać także – a tu płomień zgasł. Piec znikł – a ona siedziała z niedopałkiem siarnika w dłoni.
 Zapaliła nowy, palił się i błyszczał, a gdzie cień padł na ścianę, stała się ona przejrzysta jak. muślin; ujrzała wnętrze pokoju, gdzie stał stół przykryty białym, błyszczącym obrusem, nakryty piękną porcelaną, a na półmisku smacznie dymiła pieczona gaś, nadziana. śliwkami i-jabłkami; a co jeszcze było wspanialsze,, gęś zeskoczyła, z półmiska i zaczęła się czołgać po podłodze, z widelcem i nożem wbitym w grzbiet; doczołgała się aż do biednej dziewczynki;, aż tu nagle zgasła i zapałka. i widać. było tylko nieprzejrzystą, zimną ścianę.
 Zapaliła nowy. siarnik. I oto siedziała pod najpiękniejszą choinką; była ona jeszcze wspanialsza i piękniej ubrana niż choinka u bogatego kupca, którą ujrzała przez szklane. drzwi podczas ostatnich świąt; tysiące świeczek płonęło na zielonych gałęziach; a ,kolorowe ;obrazki takie, jakie zdobiły okna sklepów, spozierały ku niej. Dziewczynka wyciągnęła do nich obie rączki – ale tu zgasła zapałka; mnóstwo światełek choinki wzniosło się ku górze, coraz wyżej i wyżej i oto ujrzała ona że były to tylko jasne gwiazdy, a jedna z nich spadła właśnie i zakreśliła. na niebie długi, błyszczący ślad:
 – Ktoś umarł! – powiedziała malutka, gdyż jej stara babka, która jedyna okazywała jej serce, ale już umarła, powiadała, zawsze, że kiedy gwiazdka spada, . dusza ludzka wstępuje do Boga.
 Dziewczynka znowu potarła siarnikiem o ścianę; zajaśniało dookoła i w tym blasku .stanęła przed :nią stara babunia, taka łagodna, taka jasna, taka błyszcząca i taka kochana.
 – Babuniu ? zawołała dziewczynka-
o, zabierz mnie z sobą! Kiedy zapałka zaśnie, znikniesz jak ciepły piec, jak gąska pieczona, i jak wspaniała, olbrzymia choinka! ? i szybko potarła wszystkie zapałki, jakie zostały w wiązce, chciała jak najdłużej zatrzymać przy sobie babkę, i zapałki zabłysły takim blaskiem, iż stało się jaśniej niż za dnia. Babunia nigdy przedtem nie była taka piękna i taka wielka; chwyciła dziewczynkę w ramiona i poleciały w blasku i w radości wysoko, a tam już nie było ani chłodu, ani strachu – były bowiem u Boga.
 A kiedy nastał zimny ranek, w kąciku przy domu siedziała dziewczynka z czerwonymi policzkami, z uśmiechem na twarzy – nieżywa: zamarzła, na śmierć ostatniego wieczora minionego roku. Ranek noworoczny oświetlił martwą postać trzymającą w ręku zapałki; z których garść, była spalona. Chciała się ogrzać, powiadano; ale nikt nie miał o tym pojęcia, jak piękne rzeczy wi działa dziewczynka i w jakim blasku wstąpiła ona. razem ze starą babką w szczęśliwość Nowego Roku.

2 odpowiedzi do Dziewczynka z zapałkami ….

  1. Kamilla says:

    Ojej dlaczego tak smutno?bardzo bardzo smutno.Taka śliczna Dziewczynka bez uśmiechu, taki kawałek duszy jak zagubiona cma lata tutaj wśród anielskich Anielic..

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.