Guli, guli gąska…
Jak byłam mała, jeździłam do mojej Babci na wieś, na wakacje…
Zanim dotarłam do niej do domku z przystanku autobusowego, musiałam przedostać się przez ogromne stado gęsi.
Piękne, białe szyje… pomarańczowe nóżki i to gęganie… nigdy nie zapomnę tego widoku i przeżyć…
Za każdym razem było jakieś dzióbnięcie… Ile razy tam jechałam, tyle razy przygotowywałam się do gęsiego wyścigu :):)
Ja, czy one będą pierwsze przy bramie…
Z niewielkimi obrażeniami, ale z radością w sercu biegłam do mojej Kochanej Babci…
Ach …. wspomnień czar….
A wspomnienie to pojawiło się w mym sercu dzięki tej oto gąsce…
Podoba mi się :*