Początek …

Niedziela …
Dzień spokojny, delikatny…
Poranek przywitaliśmy razem z mym nowym przyjacielem „B”.
Wspaniały psi kumpel, idealny wręcz by witać poranki.
Droga którą przebywamy jest cicha i spokojna o 6 rano, zwłaszcza w niedzielę.
W późniejszym czasie robi się już gwarno i niestety bardziej miejsko niż wiejsko.
Dlatego uwielbiam tak wcześnie wstawać.
Dziś dzień chłodny, wietrzny…słoneczko walczy z chmurami dzielnie.
Balkon mój przyodziany już w kwiaty czeka by złapać kilka promyków słońca i też niedzielnie odpocząć.
I ja czekam na tą słoneczną kąpiel… potrzebna mi by usiąść w wiklinowym, starym fotelu i zaczytać się choć odrobinkę…
” Dom nad rozlewiskiem” chyba dziś wygra z „Dziwnymi losami Jane Eyre ” …
Choć właśnie Jane dotarła do domu pana Rochestera i właśnie mają się spotkać po raz pierwszy…
Ale zanim wybiorę dalsze losy Małgorzaty lub Jane i zanim słonko będzie po stronie mego balkoniska, zmykam teraz do kuchenki mej.
A tam czeka na mnie ciasto drożdżowe, cudnie wyrośnięte.
Rogaliki… czy bułeczki ? hmmm…
Zobaczymy.